W kwietniu 2009 roku, w ramach w Wiosennego Festiwalu Sztuki - „Bakcyle, czyli młodzież - artyści", Halina Gocyła-Kocyba wzięła udział w programie „Seniorzy w akcji", którego celem było wyjście z dziełami sztuki w przestrzeń miasta oraz spotkania z młodzieżą, które były wzajemnym poznawaniem pokoleń, przekazywaniem doświadczeń i dzieleniem się talentem.
Jej tkaniny były wówczas prezentowane w budynku Poczty Głównej w Bielsku-Białej.

 

wernisaz w holu Poczty Polskiej, 2009, na pierwszym planie Halina Gocyła-Kocyba, fot. G. Cybulska


Rozmowa z Haliną Gocyłą-Kocybą

Halina Gocyła-Kocyba to osoba o niezwykłym artystycznym potencjale, pełna pasji tworzenia, żelaznej wytrwałości. „Sizalowa wróżka"... czaruje nas swymi tkaninami, pokazuje świat na pozór prosty, pełen barw, magicznych akcentów i emocji, wzburzony dynamiką myśli i uczuć. Poprzez swoją twórczość zadeklarowała nam utożsamianie się z szeroko pojętą sztuką włókna. Podziwiamy niezwykłą osobowość artystki, jej rozbrajające poczucie humoru, bezpośredniość i wrażliwość na otaczający świat. W wywiadzie podjęliśmy temat twórczości samej w sobie oraz fascynacji i determinacji, które są nieodłącznymi pierwiastkami jej prac. Jak mówi artystka, „dyscyplina i swoboda muszą ze sobą współgrać".

- Kiedy zaczęła się Pani przygoda z tkaniną?
- Moja przygoda z włóknem zaczęła się na studiach, gdy zupełnie przypadkiem wybrałam jako swój kierunek prowadzący tkactwo artystyczne w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dopiero praca w bielskim liceum plastycznym zakorzeniła we mnie miłość do tworzenia. Od tej chwili wszystko zaczęło się rozwijać. Na zajęciach pomagaliśmy sobie nawzajem; ja uczyłam uczniów, a oni mnie.
- Czy można Panią nazywać Sizalową Wróżką?
- Rzeczywiście w swoich pracach wykorzystywałam na początku sznurek sizalowy, który był materiałem trudnym i opornym w obróbce, ale był sznurek i... trzeba było go wykorzystać. Tym samym stworzyłam własny, mam nadzieję, że niepowtarzalny styl. W późniejszym czasie zaczęłam wykorzystywać tworzywa na pozór mało nadające się na tkaninę ozdobną. Pewnego dnia szłam przez Złote Łany i tam na krzaczkach leżała jakaś zaplątana taśma. Myślę sobie: - Tyle dobra się marnuje!... i zabrałam ją ze sobą. Od tego momentu wszystko, co przypomina nić czy wstążkę, interesuje mnie jako tworzywo. Owijam nimi sizalowe sznurki, gdyż taki zawinięty kawałek ciekawie odbija światło. Jestem trochę jak sroka. Lubię wplątywać świecidełka do moich tkanin. Szczególnie zainteresowały mnie złote i srebrne zmywaczki... One podyktowały mi drogę. Nie wiem, dlaczego tak lubię te świecące elementy? Po prostu mnie nęcą, choć w życiu codziennym złota i świecidełek nie używam. Dzięki różnym eksperymentom takie tworzywo jest bliższe rzeźbie. Poza tym ma w sobie
kolor.
- Wplątuje Pani, tnie i zwija. Taka misterna praca wymaga wytrwałości i zmysłu w tworzeniu kompozycji, ale... czy palce nie bolą?
- Jestem gruboskórna...
- Wydaje nam się, że tworzy Pani dzieła o niewiarygodnej sile komunikacji, budując tym samym most łączący Pani myśli z odbiorcami. Czy chce Pani odbiorcom oferować poprzez swoje prace jakiś przekaz myślowy?
- Chcę to po prostu robić. To „siedzi" we mnie, ale ja tego nie widzę. Po prostu tworzę coś, czego się już nie da powtórzyć, bo tak niepowtarzalne jest życie.
- Czy stale odczuwa Pani chęć tworzenia?
- Jeśli „nie mam dnia", idę kopać w ogródku.
- Nieodzownym elementem Pani prac jest dynamika. Co jest przyczyną jej obecności?
- To wynik moich przeżyć wewnętrznych i emocji.
- Długo Pani kumuluje w sobie przeżycia, żeby dzieło mogło powstać?
- Moja praca nie jest określona w zamkniętych ramach czasowych, lecz zależy tylko ode
mnie. Zazwyczaj trwa to kilka tygodni, miesięcy. Najdłużej robiłam swoją ostatnią pracę - prawie rok.
- Tworząc tkaniny inspiruje się Pani innymi dziełami?
- Nie, uważam że to przesada, bo tworzy się rodzaj pewnego zakłamania. Zawsze wyjdzie z tego taki... podrobiony papier.
- W roku 2002 otrzymała Pani nagrodę bielskiego Ikara. Jak działają na Panią takie zaszczyty?
- Nie spodziewałam się tej nagrody, bo nie idę z postępem, za modą, lecz przemykam się na uboczu, swoją ścieżką. W działalności artystycznej bywają sukcesy, ale też wielkie załamania, więc nagrody motywują do poszukiwania nowych pomysłów. Ikar mnie uskrzydlił.

 

Halina Gocyła-Kocyba (ur. 1933, zm. 28.01.2011), fot. G. Cybulska

 

W trakcie spotkań „Bakcyle, czyli młodzież - artyści"z Artystką rozmawiały: Karolina Jabcoń i Julia Piekiełko. Fotografie wykonane na warsztatach fotograficznych Joanny Chudy.

wróć >>


Od 2 października 2018 uruchomiony został nowy serwis galerii pod adresem: http://galeriabielska.pl/
_____________________________________________________________

Stara strona stanowi archiwum galerii: http://archiwum.galeriabielska.pl
Przekierowania z głównej strony

>>

Nasze profile:

 

Facebook galerii     instagram galerii     YouTube galerii

 

Google Open Gallery

__________________________

Biuletyn Informacji Publicznej

>>