Agata Smalcerz, Przewodnik po wystawie. Cz. 1 (sala dolna)


POKAZ 4. jest kolejną odsłoną prezentującą prace z kolekcji własnej Galerii Bielskiej BWA, po wystawach zbiorów w latach 2005, 2010, 2012. Wystawa w 2010 roku pod tytułem „50 obrazów", połączona z jubileuszem 50-lecia istnienia galerii, została podsumowana albumem, zawierającym informacje o 100 artystach i reprodukcje blisko 200 dzieł sztuki.

Kolekcja liczy obecnie 905 dzieł. Znaczącą część tych prac artyści podarowali galerii; duży zbiór pochodzi z zakupów finansowanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programów „Regionalne kolekcje sztuki współczesnej" lub „Sztuki wizualne". Od kilku lat galerii udaje się także zdobywać sponsorów, którzy finansują zakup konkretnej pracy do kolekcji - do tej pory były to przede wszystkim obrazy finalistów Biennale Malarstwa Bielska Jesień.

POKAZ 4. prezentuje nabytki z ostatnich pięciu lat: malarstwo, rzeźbę, grafikę, fotografię i wideo. Są to prace artystów związanych w różnym czasie z Galerią Bielską BWA, wystawiających tu indywidualnie lub uczestniczących w wystawach zbiorowych.

Do prezentacji w sali dolnej wybrane zostały prace odnoszące się do egzystencji człowieka, problemów związanych z dorastaniem i przeżywaniem kolejnych okresów życia, relacji z innymi, lękami i przesądami.

Rzeźba z filcu Anety Grzeszykowskiej „Franciszka 2022" (2013) jest jedną z serii sześciu uszytych ręcznie przez artystkę portretów jej córki... w przyszłości. Przedstawia dziewczynkę wyobrażoną sobie przez jej matkę, kiedy będzie miała kilka czy kilkanaście lat. Każda z rzeźb zostanie uzupełniona o aktualną fotografię dziewczynki, gdy osiągnie już dany wiek - w tym przypadku w 2022 roku. Artystka wielkie znaczenie przywiązuje do wysokiej jakości technicznej swoich prac; umiejętność szycia lalek wywodzi się z jej zamiłowań z dzieciństwa. Grzeszykowska często stosuje efekt odwrócenia w swojej sztuce (np. pozytyw/negatyw); białe lalki „z przyszłości" są odwrotnością serii jej czarnych lalek, autoportretów „z przeszłości", które wykonała na podstawie zachowanych fotografii z dzieciństwa.

Z pracą tą koresponduje „Projekt lalki" Zbigniewa Libery (1994-1995), rysunek z serii, która zaowocowała zrealizowanymi innymi lalkami, fikcyjnymi zabawkami (np. „Ciotka Kena" z 1994 czy „Możesz ogolić dzidziusia" z 1996 roku). Artysta krytykuje w nich istniejące zabawki jako „protezy dorosłości w świecie dziecka", służące do „tresury", wyuczania określonych zachowań i przypisanych im ról płciowych. W rysunku Libery atrybuty płci są nieokreślone, natomiast nałożony „kostium" odwołuje się do egzotycznych kultur, podobnie jak twarz lalki, przypominająca twarz Buddy w sztuce indyjskiej.

„Pieta" (2008) Beaty Ewy Białeckiej, w charakterystycznym dla tej artystki czarno-białym stylu malarstwa olejnego na płótnie, odnosi się do traumatycznych przeżyć związanych z chorobą i bólem po stracie. Główna postać, przypominająca lalkę, trzyma w ręku mniejszą lalkę, lub - jak można się domyślać z tytułu pracy - martwe dziecko. Na aspekt cierpienia wskazuje także miniaturowa, przebita mieczem sylwetka lwa.

Karolina Tyrna inscenizuje fotograficzne seanse, w wyniku których powstaje seria fotografii. „Familia Brassicaceae" (łac. rodzina kapustowate) (2003/2004-2013) to wzorowane na XIX-wiecznej barwionej sepią fotografii przedstawienia trzyosobowej rodziny. Gdyby nie głowy z kapusty można byłoby podejrzewać, że są to autentyczne zdjęcia z tamtych czasów. Jest w nich tyleż melancholii i ciepła, co groteski, przez co wywołują ambiwalentne uczucia, jakie zwykle towarzyszą nam w kontakcie z Innym. Ta groteskowa rodzina z kapuścianymi głowami ma przecież swoje smutki i radości, i przeżywa je w taki sam sposób, jak wszyscy.

Kasia Kmita posługuje się techniką wycinanki, która została doprowadzona do mistrzostwa w kulturze żydowskiej oraz w polskiej sztuce ludowej, zwłaszcza na Mazowszu. „Bajka" (2011) przywołuje postać królewny Śnieżki z filmu Disneya, jednej z kilku bajkowych dziewczynek, których historia zbudowana jest na dramatycznych relacjach z macochą. Słodki wizerunek dziewczynki skontrastowany jest z jej smutnym wyrazem twarzy, choć artystka zdaje się pokazywać, że wątki tragicznej historii stają się motywem popkultury, dekoracją taką samą jak stylizowane na wycinankę łowicką kwiaty.

Kultura ludowa, a zwłaszcza rola i sytuacja kobiety na wsi w kulturze chłopskiej, stała się obiektem badań i serii prac fotograficzno-tekstowych Violi Kuś pt. „Top_model made in Poland". Artystka wciela się w nich w 16 kobiet z różnych rejonów Polski, fotografując się w strojach ludowych na tle domostw, najczęściej w skansenach. Opisuje przy tym swoje wizje przeżyć i myśli, jakie dana kobieta (każda z nich nazywa się „Ona") mogłaby mieć. Fotografia Violi Kuś, paradoksalnie, powstaje, żeby dać życie fikcyjnym bohaterkom, żyje własnym życiem, właśnie poprzez ukazanie nieprawdziwych historii. „Ona 9_wychodząca z mroku sieni" (2007) - to historia kobiety z Jurgowa koło Zakopanego, szykującej się na święto Bożego Ciała, czego przejawem był m.in. paradny strój, z własnoręcznie wykonanymi haftami i koronkami.

Koronka zainspirowała także Karolinę Komorowską do namalowania obrazu „Serweta" (2007), iluzyjnie odzwierciedlającego nakryty obrusem blat stołu. Podarta w wielu miejscach koronkowa serweta przez wiele lat służyła ozdabianiu i dodawaniu splendoru codziennym czynnościom, i choć jej uroda uleciała, jest śladem dawnych czasów i zapewne świadkiem wielu domowych, zarówno dobrych jak i złych sytuacji.

Dziewczynki są bohaterkami prac Joanny Chudy i Joanny Żochowskiej. „Czerwona Lalka" (2009) Joanny Żochowskiej, ubrana w krynolinę przypominającą strój baletowy, z nóżkami w puentach, jest ucieleśnieniem piękna i wdzięku baletnicy, ale jednocześnie wysiłku i mozolnej pracy nad uzyskaniem efektu doskonałości.

Joanna Chudy w tryptyku „Zabawy w chowanego" (2011) zestawia portret rudowłosej dziewczynki, będącej bohaterką całego jej cyklu „Wieczność i chwila", z narysowanymi kredą na asfalcie śladami zabawy w klasy czy kółko i krzyżyk oraz fragmentem architektury sepulkralnej. Poprzez nałożenie klisz i połączenie fotografii barwnej z czarno-białą uzyskuje efekt oniryczności, bezczasowości, nostalgii.

Z tą nastolatką z XXI wieku sąsiaduje nastolatka z początku lat 60. XX wieku: w pracach „Egzystencje I" (1962) i „Mirror" (1964) Natalia LL, jeszcze jako studentka PWSSP we Wrocławiu, sportretowała swoją młodszą siostrę Annę. „Egzystencje I", jedna z najwcześniejszych prac fotograficznych w dorobku artystki, otrzymały I nagrodę MKiS na Festiwalu Studenckim Fotografii Artystycznej w Toruniu (w Jury były Zofia Rydet i Janina Gardzielewska).

Kolejne dwie prace to „Grzeczna uczennica" (2010) i „Bez tytułu / według Rogiera van der Weydena" (2012), obrazy Ewy Juszkiewicz, która za pierwszy z nich otrzymała wyróżnienie, a za drugi - Grand Prix na 41. Biennale Malarstwa Bielska Jesień 2013. Artystka tworzy charakterystyczne portrety kobiet, które nie mają twarzy, zasłonięte włosami, draperią lub - w innych przypadkach - maską czy hubą. Same sylwetki, ubrane w stroje z epoki, zaczerpnięte są z malarstwa historycznego, czasem są to przemalowane konkretne portrety. Poprzez pozbawienie ich twarzy artystka wskazuje na brak tożsamości tych kobiet: choć znamy ich wygląd, nie wiemy niczego o ich życiu, gdyż dawniej rolą kobiet było... ładnie się prezentować i być jedynie dodatkiem do męża.

Praca Kamili Woźniakowskiej „Jenny" (2010) to niemal współczesna wersja Kuszenia św. Antoniego. Komiksowa forma narracji obrazuje różnego rodzaju pokusy, jakim tytułowa Jenny poddaje młodego chłopca, przygotowującego się do Pierwszej Komunii. Wyuzdane pozy i strój dziewczyny oraz wszelkie jej wysiłki nie przynoszą jednak rezultatu: chłopiec czytający katechizm pozostaje niewzruszony.

Współczesną Dianę łowczynię, z nieodłącznym psem myśliwskim, namalowała z kolei Dominika Kowynia: „Piękne zwierzę" (2015) zostało upolowane nie za pomocą strzały z łuku, ale karabinu snajperskiego wyposażonego w lunetę. Artystka w swojej twórczości sprzeciwia się zabijaniu zwierząt, i scena ta - choć nie przynosi drastycznych szczegółów, a jeleń wydaje się ciągle żywy - pokazuje, że polowania, kiedyś domena mężczyzn, stają się atrakcyjną formą spędzania wolnego czasu także dla współczesnych kobiet.

Dolną salę zamyka tryptyk „Transfiguracja Odyna II" (2009) Natalii LL. Jest to kolejna w jej dorobku praca odwołująca się do postaci Odyna - boga z mitologii germańskich (po „Chichocie Odyna" i „Kruku Odyna" - obu z 2009 roku). Odyn, nordycki bóg wojny i wojowników, mądrości, poezji i magii, współtwórca świata miał dar poznawania ludzkich myśli. Przedstawiano go jako starca z dwoma krukami, siedzącymi na jego barkach, z wilkiem u stóp i włócznią w dłoni. Jak pisze Ryszard K. Przybylski: „Natalia LL w pracy Transfiguracja Odyna przyjmuje rolę czarownicy. Reprezentuje wiedzę i moc. (...) Natalia LL lokuje czarownicę pomiędzy przedstawieniem młodego i starego Odyna. To dewastacja mitu. Odyn w mitologii nordyckiej jest bogiem wojny i wojowników oraz współtwórcą świata. Jest ponadto tym, który w szczególny sposób umiłował mądrość. U Natalii LL natomiast pozostaje nagi, bezbronny. I pełen niepewności, pozbawiony poczucia sensu. Młody Odyn nie zna przyszłości, stary natomiast poszukuje - wydaje się, że nadaremno - sensu minionego życia. Wszystko zdaje się płynne, jak czas, który zmienia wszystko wokół. Dominuje niepewność. Klimat zagubienia. W tym kontekście czarownica zdaje się reprezentować ten rodzaj wiedzy, którego w świecie Odyna zabrakło".[1]

Z kolei sama artystka tak komentuje tę pracę: „W „Eddzie Poetyckiej", celtycko-skandynawskiej, a także starogermańskiej epopei, będącej wykładem specyficznej kosmologii i kosmogonii, Odyn jawi się jako niezwykłe bóstwo. Zazwyczaj pojawia się jako dostojny starzec zbrojny w odpowiednie atrybuty lecz zmieniać się może w przystojnego młodzieńca. Odyn jest echem odwiecznych tęsknot ludzkości do nieśmiertelności, reinkarnacji i transfiguracji, czyli zjawisk ze sfery ducha, a nie materii. Zdeterminowana zasadą przyczyny i skutku materia, z której zbudowany jest człowiek, ciąży ołowiem dosłowności, a człowiecza materialna powłoka gnije po śmierci w oparach cuchnącego smrodu. Odyn, z jego niezwykłą transfiguracją jest promykiem nadziei, że ludzkie dokonania i codzienna krzątanina mają głębszy, nierozpoznany sens. (...)"[2]

Nieco inaczej patrzy na starych ludzi Jindřich Štreit. Nie ucieleśniają symboli, nie wyrażają mitologicznych treści. W prostych codziennych sytuacjach odkrywają swoje uczucia, relacje z innymi, zarówno te pozytywne, budujące więzi, jak i negatywne, wprowadzające niezgodę. Chyba najbardziej znane fotografie artysty „Albrechtice" (1983) i „Dlouhá Loučka - Křivá" (1993) są pełne ciepła i empatii, ale także pobłażania dla ludzkich słabości, co jest cechą artystów czeskich, zarówno w sztukach wizualnych, jak i filmach.

Kobiety kuszące swoją seksualnością odnajdziemy w obrazach Andrzeja Wasilewskiego z serii „Pin up fruits" (2007). Słynne „pin-up girls", dziewczyny z amerykańskich plakatów, posłużyły artyście do zasiedlenia nimi pejzaży z gnijących i pleśniejących owoców. Te moralizatorskie obrazy pokazują dosłowne zepsucie, jednak z użyciem ciepłych, radosnych kolorów. To trick wykorzystywany w marketingu i reklamie: zauważono, że pozbawione zimnych tonów fotografie, niezależnie od tego co przedstawiają, przyciągają oko i zachęcają do kupowania.

Różowe, ponętne części kobiecego ciała, to „Panna na fali" (1989) - rzeźba Marii Pinińskiej-Bereś. Artystka z pełną świadomością używała w swojej sztuce zarówno miękkich, często tekstylnych form, jak i koloru różowego - już pod koniec lat 60. XX wieku, kiedy było to dużym wyzwaniem wobec panującego oschłego modernizmu. Jej prace odczytywano jako wczesny w Polsce przejaw feminizmu, choć artystka odżegnywała się od tak jednoznacznego przypisywania jej tej ideologii. Jednak choć rzeźby jej były przyjemne w oglądaniu i wydawały się bardzo kobiece, posiadały aspekt krytyczny wobec panującej dominacji męskiego punktu widzenia. Polityczna wymowa tych rzeźb ujawniła się zwłaszcza w stanie wojennym, kiedy powstały takie prace jak  „Gorące łzy", „Okno II - odejście różu", „Kąt piąty" czy „Koniec uczty". „Panna na fali" nie nosi już tych cech, jest jedną z pierwszych prac w nowym ustroju afirmujących radość życia, choć można odczytać w niej delikatną krytykę zbyt łatwego podążania utartymi szlakami. Artystka bawi się formami, sugerując w przecinających się pod kątem prostych płaszczyznach, a to kobiecą sylwetkę, a to żagiel windsurfingu, w którym także można odnaleźć atrybuty kobiecości.

Bez przełomowej twórczości Marii Pinińskiej-Bereś nie powstałyby prawdopodobnie takie prace, jak „Autoportret z obrazem folkowym w różach" Kariny Czernek, gdzie zarówno wykorzystanie „kobiecego" koloru, jak i wzorzystego deseniu, artystka stosuje bez kompleksów.

Na koniec Kamil Kuskowski z pracami, które nie odwołują się bezpośrednio do kobiety, ale do zabobonów i głęboko zakorzenionych przesądów. Czarny kot, który przez wieki kojarzony był z czarownicą, był jej atrybutem i towarzyszem, nawet współcześnie uważany jest za przynoszącego pecha. Przebiegający przed widzami czarny kot z żywicy epoksydowej zostaje zrównoważony postacią kominiarza, przynoszącego z kolei szczęście. Żeby dobra passa zadziałała należy chwycić się za guzik: na filmie zdesperowany kominiarz urywa i rzuca po kolei wszystkie guziki ze swojego munduru.

                                                                                              Agata Smalcerz

 


[1] Ryszard K. Przybylski, Transformacje Natalii LL, 2009 http://www.nataliall.com/interpretations/74

 

[2] http://www.nataliall.com/texts/18

________________________________________________________

wróć >>

Od 2 października 2018 uruchomiony został nowy serwis galerii pod adresem: http://galeriabielska.pl/
_____________________________________________________________

Stara strona stanowi archiwum galerii: http://archiwum.galeriabielska.pl
Przekierowania z głównej strony

>>

Nasze profile:

 

Facebook galerii     instagram galerii     YouTube galerii

 

Google Open Gallery

__________________________

Biuletyn Informacji Publicznej

>>