Z Xawerym Wolskim rozmawia Wiesława Wierzchowska

Wiesława Wierzchowska: Jesienią 2010 roku odbył się w Polsce minifestiwal Pana prac: wystawy w Opolu, Warszawie i w Ogrodzie Rzeźby w Leśnej Podkowie. Niestety nie widziałam kompozycji eksponowanej w Opolu - natomiast ogromnie przeżyłam wystawę w warszawskiej Galerii ART NEW media i w Galerii Ogrodu Rzeźb im. J. Soriano. W Warszawie w niewielkiej przestrzeni zawisło kilkaset różnej wielkości kul uplecionych z cieniutkich drucików, unosząc się we wnętrzu na niemal niewidocznych strunach w pulsującym rytmie, wrażliwych na ruch widza i powietrza. Tytuł instalacji „Globos". W Galerii Ogrodu Rzeźb tysiące ceramicznych paciorków zostało nanizane na długie sznury, zwisając z krokwi stropu lub raczej pnąc się do góry -„W pustkę nieba". Wypełniły wielkie pomieszczenie galerii punktowane na ścianach kilkoma kompozycjami z surowego jedwabiu. Obie instalacje lokowały się jak gdyby „pomiędzy" niebem i ziemią, górą i dołem, ciężarem i nieważkością, otwarte na możliwości przekształceń, ale równocześnie skończone i spełnione. To doskonała harmonia przeciwieństw. Muszę, więc najpierw zapytać czy koncepcja tych, a zapewne także innych, instalacji rodzi się z przemyśleń, z doświadczeń prac poprzednich, nowych impulsów? Bardziej z rozważań filozoficznych czy przeżyć? Czy pojawia się w wyobraźni w postaci już gotowej czy „staje się" podczas realizacji?

Xawery Wolski: Kompozycja przestrzenna „ W pustkę nieba" powstała w Tajlandii, gdzie spędziłem sporo czasu w ciągu ostatnich trzech lat. Od mojej pierwszej wizyty, coś mnie tam urzekło, było to jakieś nowe dla mnie i odświeżające podejście do rzeczywistości, do czasu, do bliźnich, akceptacja losu, pokój, pogoda ducha - jednocześnie było to coś znajomego, coś, co odnajdywało się w sobie: ma to korzenie w buddyzmie, który jest tam wszechobecny. Fundacja, która zaprosiła mnie do zrobienia projektu, zapewniła mi dokładną inwestygację tradycyjnych materiałów i technik rękodzielnictwa

Paciorki ręcznie ulepione z celadonu, nawleczone na sznurki zawieszone w pustej przestrzeni, tworzą rytmiczne linie koegzystujące w harmonii, poszczególna kuleczka ręcznie robiona oddaje wagę każdej chwili, cała ta przestrzeń staje się medytacją nad czasem, przestrzenią i obecnością, pomagając nam wznieść się ponad nią, tam, gdzie możemy być wolni od niepotrzebnych interpretacji, przesądów, przedmiotów i systemów.

W.W.: Jak przebiega proces realizacji? Czy robi Pan szkice, ustawia modele, wykreśla relacje przestrzenne czy pracuje z już gotowymi elementami?

X.W.: Moimi podstawowymi „narzędziami" są wyobraźnia i uczucie. Proces jest długi - jak kucharz krzątam się przy moich ideach i odczuciach, gdy wreszcie pojawia się dokładna wizja przestrzeni i mojej w niej interwencji, staje się to nieoczekiwanie w ułamku sekundy.

Pozostaje proces realizacji: wybór materiału, ilości elementów, które są już drugorzędne. W materiale zostaje odbity ślad tego pierwszego impulsu: jest w nim zawarte i wahanie i poszukiwanie formy, ta na ogół ulega zmianom podczas pracy.

W.W.: Kiedy uznaje Pan pracę za skończoną? Bo w odbiorze czuje się w tych pracach jakiś rodzaj otwarcia na „ciąg dalszy", na możliwość rozrastania się niemal w nieskończoność. W moim odczuciu te instalacje nie stanowią zamrożonej, unieruchomionej formy, ale „dzieją się" ciągle i ciągle. Niekoniecznie w tym samym miejscu, chociaż są od miejsca zależne. Wbrew pozorom nie są efemeryczne?

X.W.: Myślę, że tak właśnie jest w życiu, nie ma nic stałego, wszystko poddane jest prawom natury, przemijaniu i zmianom, tak też jest z ludzkim ciałem, w którym nie widzimy, lecz czujemy przepływ i pulsowanie krwi.

W.W.: W Pana pracach kumulują się, sądzę, inspiracje płynące zarówno z intensywnego doświadczania natury jak i kultury z całym jej ładunkiem mitów, znaków, symboli. Czuły dotyk ludzkiego ciała i prahistoryczne idole. Ważne są dla tego procesu podróże? Otwieranie nowych obszarów wyobraźni? Dystans do ojczyzny?

X.W.: W języku hebrajskim słowa mają wielorakie znaczenia: słowo alienacja opisane jest tym samym znakiem, co rewelacja, czyli odkrycie: mam na myśli odkrywanie samego siebie. Kto wie czy Joyce napisałby „Ulissesa" gdyby pozostał w rodzinnej Irlandii?

Żyjąc w innym kraju, człowiek automatycznie czuje się obco, zmuszony jest do tłumaczenia sobie wszystkiego od nowa, zaczyna się to od drobiazgów, które na ogół przechodzą niezauważalnie, poprzez język, który ma tak głębokie korzenie znaczeniowe. To nie jest proste, świat zaczyna się chwiać, niektóre nasze poglądy runą w gruzy..., pojawiają się też nowe. I to właśnie jest dla mnie inspirujące: robić rzeczy, które odzwierciedlają te nowe niepokojące nauki. Dzieło - nie bójmy się tego słowa - nabiera wówczas wielu znaczeń, które odzwierciedlają kody obecne w wielu kulturach i mogą być rozumiane, przeżywane niezależnie od czasu i miejsca.

W.W.: Wreszcie tworzywo. Mówił Pan wielokrotnie, że kocha glinę - materiał, z którego zawsze lepiono i bogów, i garnki. Glina stanowi dla pana materiał docelowy, nie tylko wygodny do przygotowywania modeli. Tworzy pan kompozycie ceramiczne niemniej trwałe niż kompozycje z kamienia, z którym też pan blisko obcuje. Ważne są jednak także inne tworzywa, jak na przykład tkanina. Czy tworzywo stanowi istotne źródło Pana inspiracji?

X.W.: Trwałe materiały: glina i kamień, stworzone przez naturę, same w sobie stają się inspiracją - zawierają w sobie czas natury i czas cywilizacji. Inne materiały urzekają mnie: surowy jedwab, drut, papier, fotografia, mają w sobie nowe dla mnie jakości znaczeń - eksperymentując z tymi materiałami, mam świadomość głębokich tradycji i nowych możliwości, które odkrywane są w trakcie pracy. Na ogół pozostawiam te materiały w stanie surowym, nadając im tylko formę, redukując interwencje tak, aby odbiór stawał się bezpośredni.

W.W.: I pytanie ostatnie - czy tworząc swoje piękne - nie waham się użyć tego wyklętego słowa - harmonie, jest Pan szczęśliwy?

X.W.: Szczęście, jak wiemy, jest ulotne i ma wiele obliczy. Życie jest doświadczeniem tragicznym i wymaga od nas zaakceptowania absurdu. Człowiek uczy się dzięki temu obcowania z pustką, z nicością... W tej perspektywie, to właśnie samo życie staje się najważniejsze, to nieustający prąd doświadczeń, odczuć, myśli, wrażeń. Praca daje nam iluzję, że coś trwałego po sobie zostawiamy; że żyjemy pełnią, że udaje nam się odnaleźć sens w tym bałaganie... Może powiem, estetyczne i etyczne rozwiązania moich prac dodają mi otuchy, jednak jestem świadomy, że nie mogą wypełnić ani ogarnąć bezwymiarowych i wielowarstwowych kwestii i zadań stawianych nam przez życie.

 

                                                         *          *          *

 

Xawery Wolski urodził się w roku l960 roku w Warszawie. Studiował w krakowskiej i warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, w Paryżu (u Cesara), Aix-en-Provense, Nowym Yorku. W roku l983 wyjechał z Polski, mieszkał we Francji, Nowym Yorku, obecnie w Meksyku. Wystawy indywidualne artysty są eksponowane w najpoważniejszych galeriach i muzeach na świecie, bierze też udział w wielu pokazach zbiorowych.


Od 2 października 2018 uruchomiony został nowy serwis galerii pod adresem: http://galeriabielska.pl/
_____________________________________________________________

Stara strona stanowi archiwum galerii: http://archiwum.galeriabielska.pl
Przekierowania z głównej strony

>>

Nasze profile:

 

Facebook galerii     instagram galerii     YouTube galerii

 

Google Open Gallery

__________________________

Biuletyn Informacji Publicznej

>>